Polskie filmy przedwojenne to nie tylko dzieła w poważnym tonie. Zupełnie inny charakter niż omówiona wcześniej Kultura Pruska miał
drugi z najstarszych polskich zachowanych filmów: "Antoś pierwszy
raz w Warszawie". Była to siedmiominutowa komedia nakręcona z
inicjatywy właścicieli warszawskiego iluzjonu Oaza. Sprowadzili oni
w tym celu francuza Georges’a Meyera, rezydującego wówczas w
moskiewskim oddziale Pathe.
W przeciągu dwóch lat Meyer zrealizował
w Warszawie kilkanaście krótkich filmów, kształcąc przy okazji
pierwszego polskiego profesjonalnego operatora – Jana Skarbka
Malczewskiego.
Tematem filmu są przygody prowincjusza w wielkim
mieście. Naiwność tytułowego Antosia wykorzystują panie z
półświatka.
Najważniejszym ogniwem w procesie tworzenia tego dzieła
filmowego był Antoni Fertner – popularny aktor warszawskich
teatrzyków ogródkowych, który zastosował tutaj wcześniej
ukształtowany przez siebie typ bohatera: sympatycznego, pulchnego
fajtłapy i przy okazji swojego imiennika. Największą karierę jako aktor
komediowy Fertner zrobił jednak w Rosji, gdzie został zaangażowany
do kilkudziesięciu komedii. Widać więc, że nasze rodzime kino nieme wzbogacało się o nowe gatunki.
Antoni Fertner |
Pierwszy raz tu zajrzałem, więc na początek chcę powiedzieć, że bardzo cieszę się, że istnieje taki blog, jak Twój:) bez dwóch zdań polskie kino przedwojenne było kinem, do którego chce się wracać, było kinem jakie już nigdy później nie powstało. Schematyczność, ciągły dobór jednych aktorów, brak pomysłów na scenariusze, brak wykształcenia reżyserów - na pozór tamten okres posiadał więcej wad niż zalet. Ale ile było w tym energii, ile pozytywnych emocji, ile zabawy. Chciałbym, żeby takie filmy powstawały dzisiaj.
OdpowiedzUsuńFertnera oczywiście kojarzę. czy to ze znakomitych Włóczęgów, czy też z Ada, to nie wypada! Aktor wspaniały, zapadający na długo w pamięci, wyrazisty i bardzo charakterystyczny. Nie sposób go nie lubić.
Pozdrawiam